Saturday, October 20, 2007

WSI rozwiązane - agenci zostali

WSI rozwiązane - agenci zostali
Nasz Dziennik, 2007-10-19
BILANS RZĄDOWY

Już kilka miesięcy po przekształceniu Zarządu II Sztabu Generalnego WP - Wywiadu Wojskowego PRL w Wojskowe Służby Informacyjne zaczęto publicznie mówić o ich groźnych dla bezpieczeństwa Polski powiązaniach ze światem zorganizowanej przestępczości oraz o zdecydowanie bardziej destrukcyjnych układach biznesowo-polityczno-towarzyskich. Zlikwidowanie WSI przez rząd Jarosława Kaczyńskiego okazało się swoistym ciosem w samo serce korupcyjnego układu biznesowo-przestępczego, który tworzyli ludzie świata mediów, polityki i biznesu oraz agenci rosyjskiego wywiadu. Cios niestety nie okazał się śmiertelny. Do dziś nie ujawniono wszystkich agentów WSI, a ponadroczna zwłoka i bezkarność utrwaliła ich pozycję. Dziś można obawiać się, że społeczeństwo nigdy nie pozna prawdy o ludziach dawnych służb, przez lata kreujących polską rzeczywistość.

Wojskowe Służby Informacyjne utworzono w 1990 r. na bazie likwidowanego wówczas Zarządu II Sztabu Generalnego WP - Wywiadu Wojskowego PRL. Nowe służby wywiadowcze niepodległej już Polski, z dobrodziejstwem inwentarza, przejęły agentów werbowanych jeszcze w okresie PRL - nie tylko funkcjonariuszy wywiadu pracujących w krajach ościennych, ale przede wszystkim swoiste wtyki rozlokowane w mediach, instytucjach publicznych - w zawodach i branżach tzw. zaufania publicznego. W okresie reżimu komunistycznego to właśnie oni, najczęściej ulokowani w mediach, wykorzystywani byli do dezinformowania i medialnego urabiania społeczeństwa. Nowe, ale w rzeczywistości stare kierownictwo WSI składające się z oficerów po moskiewskich szkołach i kursach dla agentów GRU postanowiło wykorzystać przejętą siatkę agentów dla zabezpieczenia własnych interesów oraz ich mocodawców. Jak się później okazało, kiedy ostatecznie zlikwidowano WSI, często funkcjonariusze i agenci wykonywali odpłatnie zadania nie na rzecz Polski, ale rosyjskiego wywiadu czy też zorganizowanych grup przestępczych, np. chroniąc transporty z komponentami do produkcji olejów napędowych dla tzw. mafii paliwowej.
Mimo pojawiających się, początkowo sporadycznie, a później już regularnie informacji o przestępczych działaniach WSI kolejne rządy nie podejmowały żadnych działań, by tę instytucję rozwiązać lub przynajmniej oczyścić. Wręcz przeciwnie, politycy, zwłaszcza lewicowi, gwarantowali oficerom i kierownictwu WSI bezkarność w zamian za wsparcie ich własnych, tak biznesowych, jak i politycznych, poczynań. Pod koniec lat 90. w ramach WSI działała grupa podobna do słynnego zespołu Lesiaka, której zadaniem było m.in. inwigilowanie powstającego właśnie "Naszego Dziennika" oraz Radia Maryja i innych mediów ogólnopolskich.
Deklarację o rozwiązaniu WSI podjął dopiero rząd premiera Kazimierza Marcinkiewicza (PiS), który już w swoim eksposé zapowiedział definitywny koniec WSI i powołanie w ich miejsce Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W 2006 r., mimo olbrzymiego sprzeciwu ze strony postkomunistów, zwłaszcza Janusza Zemke i Jerzego Szmajdzińskiego, byłego szefa MON, Sejm miażdżącą przewagą głosów: 375 - za, 48 - przeciw, ostatecznie zaaprobował decyzję o likwidacji WSI. Likwidatorem został minister Antoni Macierewicz, dziś szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a ostateczny koniec oficjalnego funkcjonowania WSI datuje się na 30 września 2006 roku.
Zlikwidowanie WSI to bez wątpienia jeden z największych sukcesów rządów PiS w okresie 2005-2007. Innym porównywalnym sukcesem w kwestiach bezpieczeństwa może być tylko powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz zapoczątkowane przez ministra Zbigniewa Ziobrę oczyszczanie wymiaru sprawiedliwości z nieuczciwych prokuratorów i skorumpowanych sędziów. Jednak cała akcja likwidacji WSI potwierdza też niestety słuszność starego przysłowia: "Nie ma róży bez kolców".
Efektem przeprowadzonej pod kierownictwem A. Macierewicza weryfikacji kadr WSI był raport o działaniach żołnierzy i pracowników WSI... przedstawiony 16 lutego 2007 roku. Demaskował on i ujawniał istnienie rosyjskiej agentury w polskim wywiadzie. Wskazywał również na sieć agentów funkcjonujących w mediach. Wśród nich pojawiały się tak znane nazwiska, jak ujawniony przez "Nasz Dziennik" Krzysztof Mroziewicz z "Polityki" czy Milan Subotić z TVN. Wskazywał również na niektóre z przestępczych operacji prowadzonych przez WSI. Jednak w tym przypadku słowo "niektóre" jest słowem kluczowym. Do pełnego poznania prawdy o działaniach WSI, o sterowaniu informacjami w latach 1990-2006, korumpowaniu, pozyskiwaniu polityków, wpływaniu na procesy gospodarcze zachodzące w Polsce, niezbędna byłaby pełna jawność dokumentów i raportów weryfikacyjnych. Tymczasem poza wspomnianym szczątkowym raportem do chwili obecnej opinia publiczna nie doczekała się kolejnych, mocnych, i oby bardziej udowodnionych niż pierwszy, materiałów dotyczących działań WSI. A poznanie prawdy i pełna jawność informacji o agentach, powiązaniach i wpływach jest niezbędna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i obywateli. I choć likwidatorzy WSI zapowiadają kolejne raporty i upublicznienie nowych dokumentów, to jednak zapowiedzi sobie, a życie sobie. Blisko roczny już okres przerwy pomiędzy ujawnieniem pierwszego raportu a zapowiadanym ujawnieniem następnych (o ile w ogóle do tego dojdzie) powoduje, że sprawa WSI rozmywa się w pamięci opinii publicznej. Niebawem może okazać się, że choć niemal każdy dorosły obywatel Rzeczypospolitej zetknął się z działaniami WSI, to dziś te skorumpowane służby traktuje jak przykładowego "wilka z bajki o czerwonym kapturku". Było, minęło? Nie doszło do zdecydowanego ujawnienia agentury WSI, a w efekcie coraz bardziej realna staje się groźba społecznej amnezji w tej sprawie, co niestety zapewni bezkarność pozostałym byłym agentom funkcjonującym do dziś w biznesie i mediach.

Wojciech Wybranowski

No comments: