Saturday, November 24, 2007

"Myśląc Ojczyzna"



"Myśląc Ojczyzna"
pos. Antoni Macierewicz (2007-11-22)
Felieton
słuchajzapisz

Monday, October 29, 2007

Tajne służby w gospodarce


Tajne służby w gospodarce
Nasz Dziennik, 2007-10-29
Tylko od prezydenta Lecha Kaczyńskiego zależy, czy poznamy treść aneksu do raportu z weryfikacji WSI.

Aneks do Raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych jest już w posiadaniu prezydenta, jednak termin jego odtajnienia i to, czy zostanie w ogóle podany do wiadomości publicznej, zależy wyłącznie od Lecha Kaczyńskiego. Jak nieoficjalnie wiadomo, aneks może zawierać informacje o zdecydowanie większej wadze niż ujawniony przed rokiem sam raport - ma bowiem być w nim mowa o działaniach WSI podejmowanych w sektorze gospodarczym, doprowadzaniu do upadłości i przejmowaniu firm oraz zawłaszczaniu przez ludzi powiązanych z WSI niektórych sektorów gospodarki narodowej. Komisja Weryfikacyjna WSI kontynuuje prace.

Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz poinformował w sobotę, że już "jakiś czas temu" przekazał prezydentowi aneks do raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych. Wiceszef Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Marcin Rosołowski potwierdził, że taki dokument wpłynął do kancelarii. Macierewicz, który jest też przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej WSI, przypomniał, że nie on decyduje o dalszym losie raportu - kiedy będzie ujawniony.
Do tej chwili treść raportu jest tajna, jednak według nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł "Nasz Dziennik" już w czerwcu br., aneks może zawierać informacje dotyczące wpływów WSI na gospodarkę i polską przedsiębiorczość oraz omawiać niektóre działania ludzi powiązanych ze zlikwidowanymi Wojskowymi Służbami Informacyjnymi w sektorze bankowym. W jednym z wywiadów udzielonych w październiku Antoni Macierewicz mówił, że aneks skupia się na działaniach gospodarczych, a w zasadzie "antygospodarczych" byłych WSI; pokazuje, w jak wielkim stopniu gospodarka polska była przez byłe wojskowe służby "spenetrowana i manipulowana". Jego zdaniem, polegało to "na wchodzeniu w struktury gospodarcze i prowadzeniu, forsowaniu pewnych przedsiębiorstw, odsuwaniu innych przedsiębiorstw, dążeniu do zawłaszczenia niektórych sfer gospodarki narodowej". Z kolei pytany w sobotę przez dziennikarzy PAP, czy w związku z wyborem na posła zrezygnuje z pełnienia funkcji szefa SKW, Macierewicz odparł, że nie ma przepisów zabraniających łączenia obu stanowisk.
- Proszę uważnie przejrzeć Konstytucję i ustawy. Oczywiście, jeżeli pan premier po złożeniu przeze mnie ślubowania zdymisjonuje mnie, przyjmę to. Choć będę jednak bronić utworzonej przeze mnie służby kontrwywiadu - pierwszej od 1918 roku niezależnej, w pełni polskiej wojskowej służby specjalnej. To ponad 500 młodych ludzi, bez politycznych obciążeń, bez zależności od Moskwy czy PRL-owskich naleciałości, którzy chcą służyć Polsce. Tego kapitału nie należy zaprzepaścić. Stałoby się tak, gdyby rządzili nimi ludzie np. szkoleni w GRU. Wtedy wróci WSI, wrócą nieprawidłowości - przekonywał.

Jeszcze wiele do weryfikacji
Niezależnie od przygotowania pierwszego aneksu do raportu z Weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych Komisja Weryfikacyjna nie zaprzestała dalszych prac. Jak poinformował w sobotę w TVP Antoni Macierewicz, już w piątek kilka osób zostało poproszonych o stawienie się dzisiaj przed komisją.
- Dotyczy to pana marszałka Komorowskiego, pana posła [Jerzego] Szmajdzińskiego, pana generała [Tadeusza] Rusaka, pana posła [Ryszarda] Kalisza, jeszcze kilku innych osób. W związku z pracami komisji będziemy chcieli ich wysłuchać i poznać ich stanowisko - mówił szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Jak informował jeden z portali internetowych, wezwanie Komorowskiego, byłego szefa MON, ma związek z nielegalnymi podsłuchami stosowanymi przez funkcjonariuszy WSI w latach 2000-2001. Współpracownik Bronisława Komorowskiego Jarosław Szczepański potwierdził, że już po opublikowaniu informacji o wezwaniu Komorowskiego na stronach internetowych "Wprost" telefonicznie zaproszono go na spotkanie. Jak wynika jednak z zapowiedzi Szczepańskiego, który przekonywał, że dopóki nie otrzyma wezwania na piśmie, Komorowski "nie będzie tym zainteresowany" - były szef MON nie stawi się dziś przed Komisją Weryfikacyjną WSI. Z kolei Ryszard Kalisz (SLD) oświadczył wczoraj w telewizji TVN, że nie dostał wezwania do złożenia wyjaśnień przed komisją "ani telefonicznie, ani pisemnie". - Nie wiem, z jakiego tytułu miałbym zostać wezwany do Komisji Weryfikacyjnej. Mogłem najwyżej zostać poproszony o wysłuchanie, za moją zgodą - bo tak mówi ustawa, i to tylko wtedy, kiedy w wyjaśnieniach funkcjonariuszy WSI są jakieś wątpliwości i trzeba wezwać ich szefów, żeby te wątpliwości wyjaśnić - przekonywał Kalisz.
Podobnie gen. Tadeusz Rusak, szef WSI w latach 1997-2001, zapewnił wczoraj, że nie dostał wezwania do złożenia wyjaśnień.

Wojciech Wybranowski

Saturday, October 20, 2007

WSI rozwiązane - agenci zostali

WSI rozwiązane - agenci zostali
Nasz Dziennik, 2007-10-19
BILANS RZĄDOWY

Już kilka miesięcy po przekształceniu Zarządu II Sztabu Generalnego WP - Wywiadu Wojskowego PRL w Wojskowe Służby Informacyjne zaczęto publicznie mówić o ich groźnych dla bezpieczeństwa Polski powiązaniach ze światem zorganizowanej przestępczości oraz o zdecydowanie bardziej destrukcyjnych układach biznesowo-polityczno-towarzyskich. Zlikwidowanie WSI przez rząd Jarosława Kaczyńskiego okazało się swoistym ciosem w samo serce korupcyjnego układu biznesowo-przestępczego, który tworzyli ludzie świata mediów, polityki i biznesu oraz agenci rosyjskiego wywiadu. Cios niestety nie okazał się śmiertelny. Do dziś nie ujawniono wszystkich agentów WSI, a ponadroczna zwłoka i bezkarność utrwaliła ich pozycję. Dziś można obawiać się, że społeczeństwo nigdy nie pozna prawdy o ludziach dawnych służb, przez lata kreujących polską rzeczywistość.

Wojskowe Służby Informacyjne utworzono w 1990 r. na bazie likwidowanego wówczas Zarządu II Sztabu Generalnego WP - Wywiadu Wojskowego PRL. Nowe służby wywiadowcze niepodległej już Polski, z dobrodziejstwem inwentarza, przejęły agentów werbowanych jeszcze w okresie PRL - nie tylko funkcjonariuszy wywiadu pracujących w krajach ościennych, ale przede wszystkim swoiste wtyki rozlokowane w mediach, instytucjach publicznych - w zawodach i branżach tzw. zaufania publicznego. W okresie reżimu komunistycznego to właśnie oni, najczęściej ulokowani w mediach, wykorzystywani byli do dezinformowania i medialnego urabiania społeczeństwa. Nowe, ale w rzeczywistości stare kierownictwo WSI składające się z oficerów po moskiewskich szkołach i kursach dla agentów GRU postanowiło wykorzystać przejętą siatkę agentów dla zabezpieczenia własnych interesów oraz ich mocodawców. Jak się później okazało, kiedy ostatecznie zlikwidowano WSI, często funkcjonariusze i agenci wykonywali odpłatnie zadania nie na rzecz Polski, ale rosyjskiego wywiadu czy też zorganizowanych grup przestępczych, np. chroniąc transporty z komponentami do produkcji olejów napędowych dla tzw. mafii paliwowej.
Mimo pojawiających się, początkowo sporadycznie, a później już regularnie informacji o przestępczych działaniach WSI kolejne rządy nie podejmowały żadnych działań, by tę instytucję rozwiązać lub przynajmniej oczyścić. Wręcz przeciwnie, politycy, zwłaszcza lewicowi, gwarantowali oficerom i kierownictwu WSI bezkarność w zamian za wsparcie ich własnych, tak biznesowych, jak i politycznych, poczynań. Pod koniec lat 90. w ramach WSI działała grupa podobna do słynnego zespołu Lesiaka, której zadaniem było m.in. inwigilowanie powstającego właśnie "Naszego Dziennika" oraz Radia Maryja i innych mediów ogólnopolskich.
Deklarację o rozwiązaniu WSI podjął dopiero rząd premiera Kazimierza Marcinkiewicza (PiS), który już w swoim eksposé zapowiedział definitywny koniec WSI i powołanie w ich miejsce Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W 2006 r., mimo olbrzymiego sprzeciwu ze strony postkomunistów, zwłaszcza Janusza Zemke i Jerzego Szmajdzińskiego, byłego szefa MON, Sejm miażdżącą przewagą głosów: 375 - za, 48 - przeciw, ostatecznie zaaprobował decyzję o likwidacji WSI. Likwidatorem został minister Antoni Macierewicz, dziś szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a ostateczny koniec oficjalnego funkcjonowania WSI datuje się na 30 września 2006 roku.
Zlikwidowanie WSI to bez wątpienia jeden z największych sukcesów rządów PiS w okresie 2005-2007. Innym porównywalnym sukcesem w kwestiach bezpieczeństwa może być tylko powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz zapoczątkowane przez ministra Zbigniewa Ziobrę oczyszczanie wymiaru sprawiedliwości z nieuczciwych prokuratorów i skorumpowanych sędziów. Jednak cała akcja likwidacji WSI potwierdza też niestety słuszność starego przysłowia: "Nie ma róży bez kolców".
Efektem przeprowadzonej pod kierownictwem A. Macierewicza weryfikacji kadr WSI był raport o działaniach żołnierzy i pracowników WSI... przedstawiony 16 lutego 2007 roku. Demaskował on i ujawniał istnienie rosyjskiej agentury w polskim wywiadzie. Wskazywał również na sieć agentów funkcjonujących w mediach. Wśród nich pojawiały się tak znane nazwiska, jak ujawniony przez "Nasz Dziennik" Krzysztof Mroziewicz z "Polityki" czy Milan Subotić z TVN. Wskazywał również na niektóre z przestępczych operacji prowadzonych przez WSI. Jednak w tym przypadku słowo "niektóre" jest słowem kluczowym. Do pełnego poznania prawdy o działaniach WSI, o sterowaniu informacjami w latach 1990-2006, korumpowaniu, pozyskiwaniu polityków, wpływaniu na procesy gospodarcze zachodzące w Polsce, niezbędna byłaby pełna jawność dokumentów i raportów weryfikacyjnych. Tymczasem poza wspomnianym szczątkowym raportem do chwili obecnej opinia publiczna nie doczekała się kolejnych, mocnych, i oby bardziej udowodnionych niż pierwszy, materiałów dotyczących działań WSI. A poznanie prawdy i pełna jawność informacji o agentach, powiązaniach i wpływach jest niezbędna z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i obywateli. I choć likwidatorzy WSI zapowiadają kolejne raporty i upublicznienie nowych dokumentów, to jednak zapowiedzi sobie, a życie sobie. Blisko roczny już okres przerwy pomiędzy ujawnieniem pierwszego raportu a zapowiadanym ujawnieniem następnych (o ile w ogóle do tego dojdzie) powoduje, że sprawa WSI rozmywa się w pamięci opinii publicznej. Niebawem może okazać się, że choć niemal każdy dorosły obywatel Rzeczypospolitej zetknął się z działaniami WSI, to dziś te skorumpowane służby traktuje jak przykładowego "wilka z bajki o czerwonym kapturku". Było, minęło? Nie doszło do zdecydowanego ujawnienia agentury WSI, a w efekcie coraz bardziej realna staje się groźba społecznej amnezji w tej sprawie, co niestety zapewni bezkarność pozostałym byłym agentom funkcjonującym do dziś w biznesie i mediach.

Wojciech Wybranowski

Friday, October 5, 2007

Unknown documents that trace Polish-American intelligence

The Truth About Polish Espionage
17 czerwiec 2001

Unknown documents that trace Polish-American intelligence cooperation during World War II were recently discovered in the National Archives in Washington DC.

Polish historian Dr. Rafał Wnuk, a researcher with the Political Studies Institute of the Polish Academy of Sciences (PAN), uncovered the documents. On Foreign Minister Władysław Bartoszewski's initiative, in cooperation with the United States government, a special scientific program was launched several months ago to search archives in the United States for documents from Polish intelligence proving its cooperation with the Allies in 1939-1945. The first phase of the program has already uncovered over 200 documents that confirmed earlier information from historians that American military intelligence to a large extent used Polish intelligence networks in Europe, North Africa, the Middle East and the occupied territories of the Soviet Union.

Polish intelligence operated in Germany, all the occupied European countries, the Balkans, North Africa and the Middle East. In 1942-1945, it transferred a total of several thousand reports containing critical information to the United States. However, finding them is not easy, mainly due to the principles guiding the storage of such materials in the United States-they are classified in archives according to subject, not source. Moreover, some of the recently discovered Polish intelligence documents bear notes stating that they were provided by British intelligence.

U.S. intelligence utilized Polish cooperation to verify news and data obtained from the German Enigma coding machine, whose code, incidentally, was broken with the assistance of Polish deciphering experts.

Polish intelligence also provided information about the effect of Allied bombings on the structure of German fortifications, the German arms industry and the construction of new arms, among other things. Military and economic data from the occupied territories of Poland and the Soviet Union were also important, as this area was the direct backdrop of the German eastern front. Polish agents also informed the Allies about the mood and morale of German society and the occupied countries.

"Poles are excellent at obtaining intelligence information. They are always the first ones to learn abut something," read one note, discovered by Wnuk, by one of the heads of U.S. strategic intelligence. "The Americans highly appreciated the efficiency of Polish intelligence. They even thought that the Polish network in occupied France was better than the French one," said Wnuk.

Polish intelligence also provided information about the tragic situation of Jews and the Warsaw Ghetto Uprising. The Polish emigre government in London gave the Allies similar information.
Hanna Markert

Wednesday, September 26, 2007

WSI - Wojskowe Sluzby Informacyjne

WSI - Wojskowe Sluzby Informacyjne







Utworzone w 1990 roku Wojskowe Służby Informacyjne powstały z rozwiązanego wywiadu wojskowego PRL-u: Zarządu II Sztabu Generalnego (wcześniej - Oddział II Sztabu Generalnego LWP) oraz kontrwywiadu wojskowego wchodzącego w struktury Wojskowej Służby Wewnętrznej.

Szefowie Wojskowych Służb Informacyjnych:

30 września 1991 - luty 1992 - kadm. Czesław Wawrzyniak
2 kwietnia 1992 - 1 lipca 1992 - gen. bryg. Marian Sobolewski
1 lipca 1992 - 23 lutego1994 - gen. bryg. Bolesław Izydorczyk
23 lutego 1994 - 26 marca 1996 - gen. bryg. Konstanty Malejczyk
26 marca 1996 - 21 grudnia 1997 - kadm. Kazimierz Głowacki
21 grudnia 1997 - 25 października 2001 - gen. bryg. Tadeusz Rusak
6 listopada 2001 - 4 listopada 2005 - gen. bryg. Marek Dukaczewski
5 listopada 2004 - 6 listopada 2004 - cz.p.o. gen. bryg. Janusz Bojarski
6 listopada 2004 - 14 grudnia 2005 - gen. bryg. Marek Dukaczewski
14 grudnia 2005 - 1 stycznia 2006 - gen. bryg. Janusz Bojarski
1 stycznia 2006 - 30 września 2006 - cz.p.o. płk Jan Żukowski


Wojskowa Akademia Techniczna im. Jarosława Dąbrowskiego (w skrócie: WAT) - wyższa wojskowa uczelnia techniczna w Warszawie. Rozpoczęła działalność 1 października 1951. Uczelnia mieści się w warszawskiej dzielnicy Bemowo, przy ul. Gen. Sylwestra Kaliskiego, byłego rektora uczelni. Od roku 2001 przyjmuje w poczet studentów także osoby cywilne, które po ukończeniu studiów nie mają żadnych zobowiązań wobec MON. Od roku akademickiego 2006/2007 WAT ponownie rozpoczęła kształcenie kandydatów na oficerów Wojska Polskiego. W roku akademickim 2007/2008 po raz pierwszy w historii Uczelni, będą się na niej uczyć lekarze wojskowi.

Tuesday, September 4, 2007

Belarus tries 4 former military officers on charges of spying for Poland


Belarus tries 4 former military officers on charges of spying for Poland
The Associated PressPublished: September 4, 2007



MINSK, Belarus: Four former military officers went on trial Tuesday in tightly controlled Belarus, accused of spying for neighboring Poland, a court official said. They could be sentenced to death if convicted of treason.

The charges were announced in July, as already antagonistic relations with Poland worsened over U.S. plans to deploy part of a missile defense system in Poland, a NATO and European Union member.

Security officials in the government of authoritarian President Alexander Lukashenko have said the officers transported documents across the border into Poland inside the kind of fire extinguisher motorists in Belarus are required to keep in their cars.

When the arrests were announced, the deputy chief of the Belarusian KGB said Polish intelligence was eager to obtain information on Russian anti-missile defense systems in Belarus, especially long-range S-300 air defense missiles.

Belarusian authorities also said at the time that a Russian military officer was detained in Russia after confessing to the Federal Security Service, but Russian officials have not commented on the issue.

Today in Europe
Strike strands London commutersPoliceman killed, 4 wounded in attack in Chechnya8 terror suspects arrested in Denmark
The trial by the Belarusian Supreme Court's military branch is being held behind closed doors, court spokeswoman Anastasia Tsimanovich said. Belarus is the only European country that currently carries out the death penalty, human rights groups say.

Lukashenko, who is a pariah in the West and is described by Washington as the "last dictator in Europe," accused Poland of working against him before last year's presidential election.

He has cracked down on groups of ethnic Poles in Belarus, saying they were fomenting a pro-Western revolt in an effort to remove him from power. Last year, Minsk accused Polish diplomats of financing Belarusian opposition groups.

Stanislav Shushkevich, Belarus's first post-Soviet leader and an opponent of Lukashenko, suggested the aim of the spy accusations was to attract more financial support from Russia for the Belarusian military.

Relations between Russia and Belarus have been strained by disputes over energy prices, but they have close military ties and have both harshly criticized U.S. plans for missile defense sites in Poland and the Czech Republic, calling them a threat.

Monday, August 13, 2007

pułkownik Ryszard Kukliński


Latem 1993 roku pułkownik Ryszard Kukliński otrzymał list - zaproszenie do złożenia wizyty w Polsce. Zapraszającym był ówczesny prezes Porozumienia Centrum Jarosław Kaczyński, który w imieniu opozycyjnych partii i organizacji prawicowo-niepodległościowych prosił, aby pułkownik przyleciał z Ameryki na obchody rocznicy agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku.

Sytuacja Ryszarda Kuklińskiego była wówczas dramatyczna. Od 12 lat przebywał w Stanach Zjednoczonych, ale nawet tam musiał się ukrywać. Był pilnie chroniony przez służby specjalne USA, aby nie dosięgnęła go zemsta KGB. Stał się banitą, ostatnim emigrantem politycznym i żołnierzem tułaczem. Co prawda redaktor "Kultury" Jerzy Giedroyc też nie wrócił do Polski, pozostając w Paryżu, ale tylko dlatego, że nie chciał, a być może obraził się na Polskę. Natomiast pułkownik Kukliński - mimo że tęsknił za Ojczyzną i wielokrotnie deklarował chęć powrotu do kraju - musiał pozostać na przymusowej emigracji, nadal bowiem ciążył na nim haniebny wyrok sądu stanu wojennego, skazujący go na karę śmierci, degradację, pozbawienie praw publicznych oraz utratę całego mienia. Kolejni prezydenci III RP - Wojciech Jaruzelski i Lech Wałęsa, publicznie wypowiadali się o pułkowniku, nazywając go zdrajcą, a "Gazeta Wyborcza" publikowała liczne wypowiedzi opluwające Kuklińskiego. Trudno się więc dziwić, że był on wtedy bardzo głęboko rozgoryczony. Kukliński zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że właśnie on jak nikt inny stał się ofiarą umowy w Magdalence i przy Okrągłym Stole. Polska była wolna i suwerenna, komunizm upadł, Armia Czerwona opuściła nasze terytorium, III RP ogłoszono państwem prawa - a na Kuklińskim nadal ciążył wyrok śmierci. Był to wyrok faktycznie wydany w Moskwie, chociaż ogłoszony formalnie w Warszawie.
Nic więc dziwnego, iż pułkownik Kukliński przyjął zaproszenie wystosowane do niego przez Jarosława Kaczyńskiego z ogromnym wzruszeniem. Było to w ogóle pierwsze oficjalne zaproszenie go do Ojczyzny, od kiedy opuścił ją w dramatycznych okolicznościach w listopadzie 1981 roku. I oto po raz pierwszy liczący się polityk z kraju podał mu rękę. Pułkownik miał bardzo silnie zakodowaną świadomość swych dokonań w walce z komunizmem, szczególnie z Rosją Sowiecką. Z wyroku śmierci, na jaki skazali go komuniści, był dumny. Czuł się natomiast głęboko skrzywdzony przez III RP, która niesprawiedliwie traktowała go jako zdrajcę, podtrzymując wyrok PRL.

Jaruzelski zdrajcą - Kukliński bohaterem
Jarosław Kaczyński nie był dla pułkownika osobą obcą i nieznaną, prezes Porozumienia Centrum kilkakrotnie bowiem wypowiadał się w jego obronie. Między innymi już dwa lata wcześniej Jarosław Kaczyński powiedział w Sejmie: "Pułkownik Kukliński działał przeciwko imperialnym interesom Kremla, przeciwko zależności Polski od Związku Sowieckiego. Przez wiele lat przekazywał do Ameryki i krajów Zachodu ważne informacje, które były zgodne z polskim interesem narodowym. Wobec USA i krajów NATO postulował takie warianty obrony Europy przed agresją sowiecką, aby nie zaszkodziło to Polsce. Jego intencje i działalność były patriotyczne i szlachetne. Natomiast poważna część społeczeństwa do dzisiaj nie wie, a nawet nie uświadamia sobie istoty zła i zdrady, jakiej dopuszczała się znacząca część generalicji PRL na służbie Moskwy.
Generał Jaruzelski i jego towarzysze, którzy wprowadzili stan wojenny, są zdrajcami narodu i jako tacy winni stanąć przed sądem, w świetle prawa karnego jako przestępcy winni zostać skazani na najwyższy wymiar kary, a wyrok powinien zostać wykonany. Należy zaznaczyć, iż Jaruzelski i inni generałowie nosili polskie mundury, ale szykowali Polsce zgubę. Jeszcze pod rządami premiera Mazowieckiego obowiązywały plany udziału Ludowego Wojska Polskiego w sojuszu z Armią Sowiecką do ataku na Niemcy i Danię".
Zaproszenie od Jarosława Kaczyńskiego wręczyłem pułkownikowi Kuklińskiemu w Chicago 29 lub 30 lipca 1993 roku. Pamiętam, że po przeczytaniu z miejsca zapowiedział - lecę! Był jak uskrzydlony, tak jakby oczekiwał tego zaproszenia od Kaczyńskiego już od dawna. Mówił, jakimi liniami będzie leciał, a nie mógł to być z oczywistych względów LOT, a także jak będzie się musiał przesiadać ze względów konspiracyjnych i logistycznych, zanim doleci do Warszawy. Wrócił też natychmiast do Waszyngtonu, aby załatwić niezbędne formalności. I nagle w kilka dni później, dosłownie ze łzami w oczach (!) oświadczył mi zduszonym głosem: "Zabronili mi". Późnym wieczorem 1 sierpnia 1993 r. w swoim domu w Oakton pod Waszyngtonem napisał emocjonalny list do Jarosława Kaczyńskiego:

Washington, 1 sierpnia 1993 r.

Pan Jarosław Kaczyński
Prezes Porozumienia Centrum
Warszawa

Wielce Szanowny
Panie Przewodniczący.

Pańskie zaproszenie mnie do wzięcia udziału w organizowanych przez opozycję prawicową obchodach 54. rocznicy napadu sowieckiego na Polskę otrzymałem 30 lipca br. w Chicago. Faktem tym jestem do głębi wzruszony. Moja wdzięczność wobec Pana jest tym większa, że inicjatywę tę odczytuję jako kolejną, tym razem emocjonalnie bardzo silną próbę włączenia mnie do normalnego życia, do pracy w kraju. Pański gest zachowam w swej wdzięcznej pamięci do końca moich dni.
Tymczasem, wobec impasu, w jakim znalazła się sprawa unieważnienia od samego początku wydanego na mnie przez Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego wyroku, moje przybycie do Warszawy nie może praktycznie dojść do skutku. Zapewniam Pana jednakże, że 17 września br. będę przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Będę tam razem z Panem wszystkimi moimi myślami i uczuciami.
Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś zechciał złożyć w moim imieniu na tym świętym miejscu niewielką wiązankę polnych kwiatów, które pragnąłbym zadedykować żołnierzom polskim poległym z rąk bolszewików.

Z wyrazami niezmiennego, wysokiego szacunku i poważania
Ryszard Jerzy Kukliński

Niebezpieczny dla Wałęsy
I tak właśnie się stało. 17 września 1993 r. Jarosław Kaczyński złożył w imieniu pułkownika Ryszarda Kuklińskiego wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza. Napis na biało-czerwonej szarfie wieńca był jednoznaczny w swej wymowie: "Ofiarom agresji sowieckiej na Polskę - pułkownik R. Kukliński".
Jak doszło do tego, że Ryszard Kukliński nie przyjechał do Warszawy w 1993 r. i dopiero pięć lat później mógł pojawić się po raz pierwszy w Ojczyźnie, dla której walczył o wolność z narażeniem życia swego i swojej rodziny? To wprawdzie Amerykanie - Departament Stanu oraz CIA - przekonali pułkownika, aby nie leciał do Polski, ale na Amerykanów zupełnie niesłychaną wywarł presję ówczesny rząd Hanny Suchockiej i ugrupowania z nim związane, głównie Unia Wolności. Ambasada USA w Warszawie otrzymała kilka nieoficjalnych sugestii oraz oficjalną interwencję od szefa Urzędu Rady Ministrów ministra Jana Rokity, że rząd polski będzie uważał wizytę pułkownika Kuklińskiego za prowokację polityczną, a sam pułkownik może zostać aresztowany na lotnisku Okęcie, nadal bowiem ważny jest wyrok sądu i listy gończe za nim ze stanu wojennego. Potwierdził to publicznie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Jan Piątkowski. Trzeba podkreślić, że tego typu interwencje dyplomatyczne są wyjątkowe i mają miejsce jedynie w sprawach szczególnie istotnych dla interesów państwa. Okazało się, że człowiek, który zdobył w Moskwie supertajne plany strategiczne agresji Armii Czerwonej na Europę i państwa NATO, bohater Polski i Ameryki, który zapobiegł wybuchowi III wojny światowej - został uznany za persona non grata przez rząd niepodległej Rzeczypospolitej. Więcej - został uznany za osobę niebezpieczną dla tego rządu, a w domyśle również dla prezydenta Lecha Wałęsy.

Z myślą o Polsce
Niecałe pół roku później, w nocy z 31 grudnia 1993 r. na 1 stycznia 1994 r. zaginął w Key West na Florydzie w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach pierwszy z synów pułkownika - Bogdan. Jego ciała nigdy nie odnaleziono. Kilka miesięcy później, we wrześniu 1994 r. w podobnie dziwnych okolicznościach zginął drugi syn - Waldemar. Został śmiertelnie potrącony przez samochód. W porzuconym aucie służby amerykańskie nie wykryły odcisków palców kierowcy...
O sprawstwo w obu przypadkach podejrzewano Sowietów, ale pojawiła się też hipoteza, że mogły w tym uczestniczyć wojskowe służby polskie, "nietknięte" po 1989 r., uznające Kuklińskiego za wroga i zdrajcę. Polityka prezydenta Wałęsy i rządu Suchockiej wobec Kuklińskiego była aż nadto jednoznaczna. Śmierć synów miała być dla Kuklińskiego czytelnym sygnałem: siedź w Ameryce i nie wracaj do Polski. - Za to, co zrobiłem, zapłaciłem najwyższą cenę, jaką może zapłacić człowiek. Nie tylko strata moich synów, ale także niesprawiedliwość i krzywdzące oceny w moim kraju bolą mnie bardzo, ale nigdy nie miałem wątpliwości, że dobrze wybrałem. A jeśli miałbym żyć drugi raz - zrobiłbym to samo. Wszystko, co w życiu zrobiłem - robiłem z myślą o Polsce - mówił Kukliński na spotkaniu z Polonią Amerykańską w Nowym Jorku.


Józef Szaniawski